sobota, 27 września 2014

[03] Zostaw mnie

„Grzebiąc Twój oddech w stagnacji czasu
Ty, która czekałaś na pomoc, nie dostałaś jej
Stara piosenka, której już nie usłyszysz
Nie usprawiedliwia niczego; płaczę.”
The GazettE – „Without a trace”

Dedykacja dla:
-Vixen, zdrowiej Słońce :3

                Stała przed nim, a ambiwalentne uczucia rozrywały jej serce. Samo patrzenie na jego twarz sprawiało jej niemal fizyczny ból. Kiedyś nierozłączni... Dziś stali naprzeciwko siebie niemal jak obcy sobie ludzie. Było w tym coś strasznego, coś co ją przerażało. Chciała stąd uciec.
                Przecież nie tak miało być! Wiedziała, że mieszkając z Sugizo prędzej czy później go spotka. To był kolejny powód, dla którego zwlekała z przyjściem do wujka. Planowała wtedy stanąć przed Miyavi'm jako pewna siebie osoba. Miała spojrzeć mu głęboko w te jego cholerne oczy i powiedzieć mu, że już go nie potrzebowała! Że świetnie dawała sobie radę bez niego!
                Ale to ciemnobrązowe tęczówki, w których oprócz zdziwienia malowała się radość. To oblicze, które kiedyś widywała niemal codziennie. Głos, który kiedyś usypiał ją do snu... Nagle zapragnęła wrócić do tamtych czasów, wtulić się w jego ramiona. Ale wiedziała, że czasu nie mogła cofnąć. Nie mogła wybaczyć mu tego co zrobił. Poczuła jak w jej oczach gromadzą się łzy i mocno zacisnęła powieki, próbując je powstrzymać. Usłyszała jak ktoś do niej podchodzi.
                Czuł się tak, jakby ktoś spoliczkował go silnym,  precyzyjnie wymierzonym ciosem, który odrzucił go do tyłu. Dlaczego zwracała się do niego po nazwisku? I ten ból w jej głosie, niema pretensja do niego. Przecież to on powinien być na nią zły! Martwił się. I chociaż minęło tyle lat od ich ostatniego spotkania, nie mógł o niej zapomnieć. Była dla niego ważna. To dzięki tęsknocie do jej osoby powstały te wszystkie ballady. Były to piosenki bliskie jego sercu i gdy je śpiewał, zawsze przed oczami miał jej twarz i te uśmiechnięte szare oczy. Uśmiechnął się lekko. Teraz nie liczyło się dla niego to, że go opuściła. Ważne było to, że ją znalazł, że była cała i zdrowa. Zaczął iść w jej stronę, jednocześnie zastanawiając się dlaczego tak reagowała na jego obecność. Czyżby miała wyrzuty sumienia? Nawet jeśli... On jej już dawno wszystko wybaczył.
          Zagryzł lekko wargę, gdy znalazł się przed nią. Wzrokiem jeszcze raz zlustrował jej ciało. Była od niego niższa o dobre dwadzieścia centymetrów. Wiedział doskonale, że nie była taka delikatna, na jaką wyglądała. Nie raz potrafiła pokazać pazurki. Jednak była też niezwykle wrażliwa.
                Powoli wyciągnął rękę przed siebie, po czym położył dłoń na policzku dziewczyny. Drgnęła niespokojnie jednak nie podniosła wzroku.
-Urumi-chan… - westchnął z ulgą, po czym objął dziewczynę i przytulił ją do siebie. Uśmiechnął się szerzej, czując delikatny malinowy zapach. Poczuł jak brunetka niepewnie wtulała się w niego a jej ciało lekko drżało. Natychmiast przytulił ją mocniej, wtulając swoją twarz w jej włosy. Usłyszał cichy szloch.
          Nie mogła inaczej postąpić. Jego dotyk, jego głos… Mimo, że to bolało przynosiło jej w pewien sposób ukojenie. Nagle poczuła się bezpieczna, a jej serce od dawna nie biło tak rytmiczne. Nie potrafiła powstrzymać łez. W tej chwili nie wiedziała czy płakała ze szczęścia czy ze strachu. Wtuliła głowę w jego tors, próbując się uspokoić. Zareagował na jej widok tak jakby nigdy nic się nie stało. Jakby jej nie skrzywdził. Nagle opuściła ręce wzdłuż tułowia.
-Zostaw mnie... - wyszeptała cicho. A gdy Miyavi nie zareagował uniosła głos do krzyku. -Puść mnie, słyszysz?! - Wyszarpała się, a zdziwiony solista cofnął się o krok. Wyciągnął w jej stronę dłonie, niezdolny do jakichkolwiek słów. -Co ty sobie myślisz?! - warknęła, kręcąc niedowierzając głową i patrząc na niego przez łzy. Kosmyki mokrych od deszczu włosów przyklejały jej się do twarzy.
                Sugizo poruszył się niespokojnie, dokładnie obserwując zaistniałą sytuację. W każdej chwili gotowy był do szybkiej interwencji.
-Ale Urumi-chan... - jęknął Miyavi, próbując znowu się do niej zbliżyć. Dziewczyna niezgrabnie uniknęła jego dotyku, potykając się o dywan.
-Nie mów tak do mnie! Co ty sobie wyobrażasz?! Że po tym wszystkim rzucę ci się w ramiona jakby nic się nie stało?! Przeliczyłeś się Ishihara –syknęła, po czym odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego pokoju.
-Urumi... - wyszeptał zdziwiony brunet i już chciał za nią ruszyć, gdy ktoś złapał go za nadgarstek. Odwrócił głowę i spostrzegł śmiertelnie poważnego Sugizo.
-Miyavi, o co tu chodziło? - zapytał, na co Ishihara opuścił głowę.
-Nie wiem... - Słowa te wydawały się być nieco żałosne.
-Będzie lepiej jak już pójdziemy - wtrącił Yoshiki.
~

                Musiała stamtąd wyjść. Wiedziała, że jeżeli zostałaby dłużej w salonie to albo by go uderzyła albo rzuciła mu się w ramiona, zapominając o wszystkim co zrobił. A tego tym bardziej nie chciała. Wtuliła twarz w poduszkę, tłumiąc szloch. Nagle drgnęła lekko, czując czyjąś dłoń na swojej łopatce.
-Spokojnie Młoda, to tylko ja. - Usłyszała zatroskany głos wujka. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej, spoglądając na Sugizo. Siedział na skraju jej łóżka i uśmiechał się smutno. -Powiesz mi co się stało? - zapytał.
-Wujku... -zaczęła, lekko zagryzając wargę. -Miyavi... on... kiedyś był moim przyjacielem - wyznała z trudem. -Tym najlepszym, jedynym... Zawsze myślałam, że ta przyjaźń będzie trwała całe życie. Byłam taka głupia - dodała, kręcąc niedowierzająco głową. Sugizo zbliżył się do niej, mocno ją do siebie przytulając. Gdy tylko wtuliła się w jego ciało, poczuła jak wszystkie tamy puszczają, a łzy obwicie spływają po jej policzkach.
-Ciii... Nie płacz Uru-chan - szeptał szatyn, pieszczotliwie głaszcząc ją po głowie.
-Łudziłam się, oszukiwałam... Myślałam, że przyjaźń zawsze będzie dla niego najważniejsza! - mówiła przez łzy. -Byłam taka głupia.
-Nie mów tak. Po prostu mu ufałaś. - Oderwał ją od siebie, kciukiem wycierając jej łzy. -Nie wiem co dokładnie się między wami wydarzyło, ale musisz być silna. Gdybym wiedział, że tak na niego zareagujesz to bym go tutaj...
-Przestań wujku, wiedziałam, że mieszkając tutaj prędzej czy później się na niego natknę. To nie twoja wina. - Uśmiechnęła się lekko, nie chcąc aby Sugizo się o to obwiniał.
-Pójdę zrobić gorącą czekoladę, masz ochotę? -zapytał, na co dziewczyna się zaśmiała.
-Poproszę. - Przymknęła lekko oczy, patrząc jak szatyn zmierzał w stronę drzwi. -Wujku... dziękuję.
-Nie dziękuj. - Sugizo uśmiechnął się szeroko. -Od tego mnie masz - dodał wesoło. - Ale porozmawiaj z nim, gdy znajdziesz na to siłę.

~Dwa dni później

                Leżał w swojej garderobie z gitarą na brzuchu. Z wyczuciem delikatnie szarpał strunami instrumentu. W pomieszczeniu rozbrzmiewał spokojny początek Hi no hikari[i]. Przymknął powieki, wsłuchując się w melodie. Nie śpiewał, chciał spokojnie przemyśleć przedwczorajszą sytuacje.
                Ten, który zawsze tryskał optymizmem po raz drugi poczuł się dogłębnie zraniony. I to w dodatku przez tą samą osobę! To było jakieś pokręcone. Jakim cudem to ona miała do niego pretensje?
                Pamiętał doskonale ten dzień, w którym dowiedział się, że dziewczyna go zostawiła. Wyjechała bez słowa, bez grama wyjaśnień. Mimo to on czekał, miał nadzieję, że Urumi zadzwoni, albo wróci, spotka się z nim i wszystko mu wyjaśni. A tymczasem było całkowicie odwrotnie! Ciekawiło go kiedy wróciła do Japonii.
                          Westchnął cicho, gdy pomylił akordy. Podniósł się do pozycji siedzącej i odłożył czarną gitarę na bok. Łokcie oparł na udach, po czym wplótł palce we włosy.
          Wybaczył jej to, że wyjechała bez słowa. Chciał po prostu, aby była przy nim. Nie interesowało go to dlaczego wyjechała, ani co tam robiła. Po prostu pragnął, aby wróciła do niego. Aby było tak jak kiedyś. Aby mógł ją przytulić i powiedzieć, że cholernie się cieszy. A tymczasem ona tak go potraktowała! Dlaczego to tak strasznie bolało?
                Podniósł głowę, słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia właśnie weszła grupa ludzi, na których widok od razu poprawił mu się humor.
-Stało ci się coś? - Ruki uniósł brwi, widząc smutnego przyjaciela.
-Mam kryzys wieku średniego - zaśmiał się cicho, nie chcąc ich martwić. –Poza tym… Stęskniłem się za Aoi’m. Aoi! Kochanie! – krzyknął, wstając z kanapy, po czym rzucił się na gitarzystę i mocno uwiesił mu się na szyi. –Wiesz ile nocy nie przespałem, martwiąc się o ciebie? – szepnął do niego gejowskim tonem głosu.
-Gomene .- Yuu zachichotał. Miyavi miał specyficzne poczucie humoru, co jednym się podobało a innych gorszyło. GazettE niewątpliwie należało do tej pierwszej kategorii.
-Ach  Aoi… Nie opuszczaj mnie więcej –jęknął płaczliwym tonem głosu, po czym wtulił swoją twarz w ramię chłopaka. Shiroyama pogłaskał go po włosach.
-Obiecuję, następnym razem przemycę cię na trasę w walizce dla kota – powiedział rozbawiony, po czym oderwał od siebie Takamase. Miyavi posłał mu łobuzerskie spojrzenie, po czym po raz kolejny walnął się na kanapę. Ruki pokręcił niedowierzająco głową, siadając na krześle obrotowym.
-Jak trasa? – Ishihara uśmiechnął się, patrząc na zmęczonych chłopaków.
-Było zajebiście! – Reita uśmiechnął się szeroko. – I te fanki skandujące moje imię…– dodał rozmarzonym.
-Moich fanek było więcej! – Gitarzysta prowadzący złapał w rękę poduszkę leżącą na kanapie, po czym rzucił nią w Akirę. –W końcu to ja jestem najpiękniejszy. – Dumnie przeczesał swoje włosy.
-I na pewno najskromniejszy. – Lider oparł się o jedną z szafek. – Było fajnie… Jedyny minus to taki, że pod koniec trasy Uru tak się zachlał, że musieliśmy go zanieść pod prysznic. – Zagryzł wargę, aby się nie roześmiać.
-Żebyś słyszał jak się darł, gdy puściliśmy mu zimną wodę na ten jego śliczny łeb! – Aoi zaśmiał się głośno, patrząc na obrażonego szatyna.
-Ja się wam kiedyś odpłacę… Zobaczycie… - mruknął Uruha, krzyżując ręce na torsie.
-Nie mogę się doczekać.  – Yuu wystawił mu język.
-Mamy dodatkowy koncert – odezwał się niski, grubszy facet, wchodząc do garderoby. Zmierzył każdego z chłopaków wyniosłym spojrzeniem, po czym położył na dębowym stoliku jakąś kartkę. –Równo za dwa miesiące zagracie koncert.
-Czemu ja nic o tym nie wiem?! – Yutaka uniósł głos, patrząc na managera karcąco. Przecież to Tanabe zawsze ostatecznie o wszystkim decydował. W końcu to on musiał wszystko rozplanować. Cały grafik prób, koncertów, wywiadów, sesji. Westchnął cicho, krzyżując dłonie na torsie.
-Wybacz Kai… Nie było czasu, aby was o tym poinformować. Manager Shiroi Naraku wyskoczył z propozycją, aby…
-Shiroi Naraku? – Yuu uniósł brew, posyłając chłopakom wymowne spojrzenie.
-Tak. Shiroi Naraku powraca z nowym basistą. Ich koncert ma się odbyć za dwa miesiące a wy będziecie im towarzyszyć – zakończył dumny, po czym przejechał ręką po swoich siwiejących już włosach.
-Eetto… - Uruha podrapał się w tył głowy. – Kto jest ich nowym basistą? – Uniósł brew.
-Nie wiem… Jak chcecie to idźcie zobaczyć. Mają teraz próbę w głównej sali naszej wytwórni. – Wzruszył ramionami, po czym obojętny na wszystko wyszedł z pomieszczenia.
-Chyba czas zmienić managera – mruknął do siebie Kai.

                -Mam plan - szepnął Miyavi, stojąc przed drzwiami do głównej sali. Już tutaj można było doskonale usłyszeć mocniejszą, mroczną muzykę i świetny wokal. Głos Aki’ego był niezwykle głęboki a za razem delikatny. Miejscami ociekał mrokiem, strachem, bólem. Chłopak potrafił idealnie nadać uczucia śpiewanym przez niego słowom. Jego głos raz cichł a raz unosił się do przerażającego krzyku. To było niesamowite. Emocje były niemalże namacalne. Solista uśmiechając się, spojrzał na Ruki’ego.
                -Będziemy czołgać się do sceny, ale tak aby nas nie zauważyli. -Takanori uniósł brew, słysząc to. -Później wdrapiemy się po schodach i jak Yaichiro będzie grał solówkę, przewrócimy go.
-Ruki się na to nie zgodzi - szepnął Kai, śmiejąc się z absurdalnych pomysłów solisty. Jednak - ku zdziwieniu reszty zespołu - Matsumoto skinął głową, uśmiechając się szeroko, po czym razem z brunetem otworzyli drzwi.
-Nie schrzań tej misji. Ona ma rangę S! – powiedział z powagą Miyavi, w duchu śmiejąc się głośno. Musiał się jakoś odciągnąć od tych natrętnych myśli, a najlepszym rozwiązaniem na to były wygłupy z przyjaciółmi. Wychylił głowę, obserwując co działo się w pomieszczeniu. Każdy był zajęty grą, więc spokojnie mogli dostać się do środka. –Padnij! – krzyknął w miarę cicho, po czym rzucił się na podłogę. Takanori uśmiechając się szeroko, również wykonał ten rozkaz. -Boku wa ninja desu… - mruknął rozbawiony brunet.




_______

Notka miała być jutro, ale ze względu na Vixen publikuję ją dzisiaj :) 

8 komentarzy:

  1. Och ta Vixen, Vixen, przez nią musiałaś tak bardzo przyspieszyć publikację xD.
    Dziękuję za dedykację, dzięki Tobie się lepiej czuję :3. Może i wena mi dopisze :3. Chociaż dzisiaj robię takie śmieszne błędy i non stop się poprawiam XD.
    I Meev i Uru się czują skrzywdzeni, chociaż mniej mi szoda Takiej masy :3
    Ciekawe, czemu Ajoś jest taki wymowny, zaiste ciekawe :P
    Jak dla mnie możesz wstawić wszystko na raz ♥ XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajoś ma swoje powodu :3 Już nie mogę się doczekać, aż napiszę PEWNĄ scenę *złowieszczy śmiech*
      Cieszę się, że czujesz się lepiej ^ ^ Niech wena dopisuje, bo Tokuś chce Twój rozdział <3
      Oj tam, bo to trochę skomplikowana sprawa xD
      Nie mogę wstawić wszystkiego na raz, bo znowu mi wyjdzie misz-masz i będę z czegoś niezadowolona.

      Usuń
    2. Hmm, ciekawe jakie :3. To pisz, skoro się już nie możesz doczekać XD.
      Teraz myśli mam zajęte pewną rozkminą, ale rozdział za momencik ruszy dalej :3.
      Może, ale ja będę zadowolona ♥ XD

      Usuń
    3. Daj mi żyć xD Właśnie się zabieram do edytowania kolejnego rozdziału ale oglądanie live i rozkmina o naszej działalności skutecznie mi to uniemożliwia xD

      Usuń
  2. Uuu, wygląda na to, że Meev zalazł Urumi za skórę. I to mocno.
    Gaze ma niezłe jazdy z Uru panem skromnym inaczej.
    Solista to ma głowę pełną pokręconych pomysłów. Nie da się zaprzeczyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku było smutno, a potem zrobiło się nad wyraz wesoło i szalenie :D
    Ehh, faceci zawsze myślą, że nie są winni >.> typowe
    Ale przyznaję, że Miyavi pomysły ma ciekawe :D tylko kiedy on zdążył zostać ninja?? :D
    I jeszcze Pan Najskromniejszy :D chciałabym to zobaczyć, jak go wrzucili pod prysznic :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, najlepiej zawsze widzi się winne nie po swojej stronie.
      A tego to nawet sam Meev nie wie xD
      Cieszę się, że spodobał Ci się pomysł Miyavi'ego :3

      Usuń