czwartek, 2 października 2014

[06] Sushi

"Jestem chory? pytam sam siebie
W odpowiedzi zostałem zalany kłamstwami
Widzisz? To uczucie...
Zimno cicho mnie przygniata"
the GazettE - Derangement

                Szła przed siebie, mając szeroki uśmiech na ustach. Co chwilę wysoko spoglądała w górę, obserwując spadające drobinki śniegu. Uwielbiała tę porę roku, uważała ją za najbardziej magiczną.
                Ludzie, których mijała obrzucali ją pełnym pogardy i zdziwienia spojrzeniem. Dziewczynie jednak w ogóle to nie przeszkadzało. Wiedziała, że wzbudzała kontrowersję. W końcu jaki normalny człowiek wyszedłby na mróz w samej bluzie i szaliku.
                Wchodząc do wysokiego budynku wytwórni, westchnęła cicho. Ochroniarz posłał jej zdziwione spojrzenie.
-Urumi-san… Chce się panienka nabawić zapalenia płuc? – spytał, unosząc brew. Dziewczyna zaśmiała się cicho.
-O mnie proszę się nie martwić. Dam sobie rade.
-To jest gorąca dziewczyna Botan-san. – Zaśmiał się Yaichiro, który wszedł do środka zaraz po basistce. Brunetka spojrzała na niego karcąco, po czym strzepnęła śnieg z włosów. Ochroniarz uśmiechnął się lekko. –Ale i tak dostaniesz kazanie na temat chodzenia w mrozie w takim odzieniu.
-Przestań. Nic mi nie będzie. – Wywróciła oczami, kierując się razem z chłopakiem do windy. Gdy już znaleźli się w środku dziewczyna oparła bas o ścianę, po czym sama przyległa do niej plecami.
-Ciekawa fryzura. – Gitarzysta parsknął śmiechem, patrząc na wilgotne kosmyki włosów. Urumi ponownie tego dnia wywróciła oczami, po czym przeczesała włosy palcami. –Wiesz, że jak zachorujesz przed koncertem to zginiesz śmiercią tragiczną? – Uniósł brew.
-Jestem ciekawa jakież to tortury wymyślicie. – Udała zamyślenie.
-Hmm… niech pomyśle… - Przekrzywił głowę w bok, przykładając palce lewej ręki do brody. –Najpierw cię oskórujemy, posypiemy solą, potem wydłubiemy ci te twoje szare patrzałki plastikową łyżeczką, utniemy język, będziemy odcinać każdy palce nożem do masła, z twojej skóry zrobimy dywanik dla menagera, włosy sprzedamy na Ebay’u, ze ścięgien zrobimy struny do gitary, z kości domino, a resztę mięsa potniemy na kawałeczki i dodamy do sushi. A potem podamy do prasy wiadomość, że cię porwano. Aż w końcu sprawa ulegnie przedawnieniu i wszyscy oprócz ciebie będą żyli długo i szczęśliwie. – Westchnął, gdy skończył mówić. Spojrzał na dziewczynę, która z rozbawieniem w oczach wysłuchała jego monologu.
-Dla kogo to sushi? – zapytała, śmiejąc się cicho, gdy oboje wychodzili z windy.
-Podrzucę je managerowi GazettE. – Uśmiechnął się najszerzej jak potrafił. – I będę się modlił do wszystkich japońskich bogów o to aby się udławił.
-Mną? Na pewno. – Oboje wybuchli śmiechem, wchodząc do sali koncertowej.
                -Widzę, że wam wesoło – rzucił Ichizo, który siedział za bębnami a w dłoniach obracał pałeczki. Aki zerknął na nowo przybyłych i westchnął cicho. Musiał się jakoś powstrzymać od swoich ironicznych komentarzy. Na razie musiał przeczekać wszystko, dopóki Ruki nie skończy swojej wnikliwej analizy.
                W tej właśnie chwili rozległo się trzaśnięcie drzwiami, a w owym pomieszczeniu znalazło się pięć innych osób.
-Witamy bardzo serdecznie w ten mroźny, grudniowy poranek – zaczął Yuu z rozbawieniem, przyglądając się wszystkim. – Dzisiejsza temperatura spadła jedenaście stopni poniżej zera. Silne opady śniegu będą nam towarzyszyć do południa. Jednak dzisiejszego mrozu tak bardzo nie odczujemy, ponieważ dzień będzie bezwietrzny. Radzę jednak wszystkim muzykom spędzić go na słodkim lenistwie z puszką piwa – zakończył, po czym parsknął śmiechem.
- Przygotowujesz się do nowej pracy? – zapytał gitarzysta Shiroi, uśmiechając się szeroko.
-Tak! Bo wiesz… ja od zawsze chciałem zostać pogodynką! Miałbym taką fajną mapę, stałbym sobie, nawijał jakąś formułkę, po czym rzucałbym zabawnymi anegdotami. Wiesz jak ludzie by mnie wtedy kochali?! Raj na ziemi.
-Wiesz… sądzę, że teraz kochają cię mocniej. – Zrezygnowany Aoi odwrócił się do niego tyłem.
-Dzięki! Zniszczyłeś moje marzenia! – jęknął „obrażony” jednak uśmiechnął się lekko.
-Jestem pewna, że gdyby Aoi został pogodynką to liczba ludzi oglądających pogodę znacznie by wzrosła – oznajmiła Urumi, która akurat w tym momencie wyciągała swój bas z pokrowca. Brunet odwrócił się w jej stronę, po czym posłał jej radosne spojrzenie.
-Widzicie?! Przynajmniej jedna we mnie wierzy! Dam ci swój autograf, który będzie wart miliony! Ze zdjęciem oczywiście.
-Już teraz jest dużo warty – Wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko. –Ale ok… Sprzedam go a kasę przeznaczę na cele charytatywne.
-Ej! To jest myśl. – Krzyk Ruki’ego sprawił, że dziewczyna podskoczyła. Blondyn podszedł do niej. – możemy tak zrobić… wiecie… jeden dzień siedzenia gdzieś i podpisywania różnych dziwnych rzeczy. Za jeden autograf każdy wrzuca do puszki tyle jenów ile chce. Potem dalibyśmy koncert, którego dochody też zostałyby przeznaczone na cel charytatywny. – Wokalista spojrzał w oczy brunetce, po czym posłał jej spojrzenie, w którym tliły się jakieś dziwne iskierki.
-To może przeznaczymy dochody z tego wspólnego koncertu? – Liderka spojrzała na Ruki’ego, poprawiając swoją gitarę.
-Trzeba będzie pogadać z menagerami. Vixen zajmiesz się tym ze mną? – Kai uśmiechnął się do niej.
-Jasne. A teraz na scenę. Trzeba ustalić jak rozpoczynamy koncert.
~
                -Ona jest Demonem - jęknął Kai, obserwując jak Piekło niemal słaniało się na nogach z wysiłku. Sam usiadł obok Yuu, który oczu nie odrywał od Vixen.  
-Jest urocza.- Aoi uśmiechnął się szeroko, obserwując jak Hikari opiernicza Aki'ego za jakiego egoistyczne zachowanie. Kai słysząc te słowa parsknął głośnym śmiechem.
-To Demon, Akuma w najczystszej postaci - skomentował.
-Uważaj, bo jak któregoś dnia usłyszy jak ją nazywasz to ci nogi z dupy powyrywa - ostrzegł go Yuu, uśmiechając się bardzo niewinne. Yutaka przełknął ślinę, wyobrażając siebie Piekło jakie zgotowałaby mu wtedy dziewczyna.
                Ruki przez dłuższy moment dyskretnie przyglądał się Urumi. Dziewczyna leżała na skraju sceny, jej nogi bezwiednie z niej zwisały a na brzuchu leżał bas. Oddychała szybko i nierówno, wykończona próbą. Vixen dała prawdziwy popis swoich demonicznych umiejętności, co równało się z tym, że tylko ona sama potrafiła teraz ustać na nogach.
                Usiadł koło Urumi, po czym spojrzał przed siebie. Chwilę głowił się nad tym jak zacząć rozmowę, gdy przysiadł się do nich Ichizo. Blondyn zacisnął zęby, aby nie westchnąć.
-Urumi-chan mogę zadać ci pytanie? – szatyn odezwał się dość cicho, jednak Ruki doskonale go słyszał.
-O co chodzi? –znudzony głos dziewczyny spowodował, że Takanori uśmiechnął się lekko.
-Jestem ciekawy skąd znasz Miyavi’ego… - Słysząc to stwierdzenie wokalista przeniósł swój wzrok na leżącą dziewczynę. Sam był tego ciekawy, jednak wolał na razie o to nie pytać.
                 Zauważył jak Urumi otworzyła oczy i podniosła się do pozycji siedzącej. Posłała perkusiście wściekłe spojrzenie, po czym zeskoczyła ze sceny.
-To moja prywatna sprawa. – Jej zimny głos sprawił, że Ichizo przeszył dreszcz. Zupełnie zdezorientowany patrzył na odchodzącą dziewczynę, która rzuciła głośne „ja ne” i wyszła z pomieszczenia.
~

                Nie wiedziała dlaczego tak gwałtownie zareagowała na pytanie Ichizo. Myśl o tym, że ktoś mógłby poznać prawdę powodowała, że ściskało ją w żołądku. Sama postanowiła zamknąć tamten rozdział i więcej do niego nie wracać. Chciała zacząć wszystko do nowa. A przywołanie tych szczęśliwych ale bolesnych wspomnień wiele ją kosztowało. Musiała zbierać siły na ignorowanie Miyavi’ego, co było strasznie trudne. Świadomość tego, że brunet będzie bywał w domu Sugizo i czasami na próbach Piekła sprawiała, że automatycznie jej dobry humor odchodził w zapomnienie.
                Otrząsnęła się z myśli, gdy przed nią zatrzymało się srebrne mitsubishi eclipse. Zmarszczyła brwi, gdy kierowca opuścił szybę.
-Takanori? Co ty tu robisz? – zapytała szczerze zdziwiona.
-Wsiadaj, bo się rozchorujesz. Nawet bluzy nie wzięłaś, o futerale na gitarę już nie wspomnę. – Pokiwał niedowierzająco głową. – No, na co czekasz? Wsiadaj, podwiozę cię. No migiem, bo tu nie wolno się zatrzymywać. – Uśmiechnął się lekko. Dziewczyna szybko oprzytomniała, po czym wsiadła do samochodu. Na tylnym siedzeniu zauważyła swój futerał, a na oparciu fotela pasażera wisiała jej bluza. Wokalista podkręcił ogrzewanie.
-Skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać? – zadała nurtujące ją pytanie, patrząc na profil jego twarzy.
-Vixen powiedziała mi gdzie mieszkasz.  Cóż… nie wiedziałem czy udałaś się w stronę mieszkania i którą drogą, ale postanowiłem spróbować. – Wzruszył ramionami.
-Arigato  - szepnęła, opierając głowę o szybę. –Przepraszam, że tak wyszłam.
-Nie przepraszaj. Chłopak po prostu zadał niewłaściwe pytanie.
-Nie… Pytanie jest normalne, tylko ja dziwnie na nie reaguję. – W jej głosie usłyszał smutek. Kątem oka zerknął na nią.
-Przepraszam, że pytam… Ale czy Miyavi coś ci zrobił? – powiedział z troską. Nie wiedział czemu to pytanie nie chciało dać mu spokoju. Dziewczyna dziwnie zachowywała się w obecności jego przyjaciela, na samo wspomnienie o nim w jej oczach można było wyczytać dużą dawkę bólu.
-Powiedzmy… - Widząc w jego oczach niedowierzanie, szybko dodała: -Ale to nie to co myślisz!
-Nie chcesz o tym mówić, tak? – Ze zrozumiem skinął głową. Nie lubił kogoś, przysłowiowo, ciągnąć za język. Jeżeli jego rozmówca nie chciał o czymś mówić, to najwidoczniej miał jakiś powód aby milczeć. Przecież nie będzie do tego nikogo zmuszał. Czasami aby coś wyjawić trzeba spotkać odpowiednią osobę, lub dojrzeć do tego emocjonalnie.
-Arigato, że nie drążysz tego tematu. – Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Naprawdę nie miała ochoty na rozmowę o tym.  -Takanori… może wejdziesz na kawę w ramach rekompensaty? – zapytała, gdy blondyn zatrzymał się przed wysokim budynkiem.
-Wybacz ale nie dziś. Mam już plany. – Widząc jak przez jej twarz przebiegł cień zawodu uśmiechnął się. Cieszyła go myśl o tym, że dziewczyna najwyraźniej nie chciała się z nim rozstawać. –Mam za pół godziny spotkanie z managerem, więc rozumiesz. – Wzruszył ramionami. –Ale co powiesz na to abym wpadł jutro?
-Okay. – Posłała mu szeroki uśmiech, po czym z kieszeni spodni wyciągnęła mały notes i długopis. Uniósł brew, podczas gdy ona coś notowała. Po chwili podała mu kartkę. – To mój numer. W razie czego napisz mi sms’a, o której wpadniesz. – Pochyliła się nad nim, po czym pocałowała go w policzek. –To za podwiezienie i zmarnowanie swojego cennego czasu – wyszeptała.
 ~
                Gdy wszedł do kawiarni, w której był umówiony nadal nie mógł przestać się uśmiechać. Ta dziewczyna była zaskakująca, to wiedział na pewno. Tylko… irytowała go jedna sprawa. Co zaszło między nią a Miyavi’m? Chłopak był jego dobrym przyjacielem ale nigdy nie powiedział mu słowa o Urumi. Na razie był krok do przodu, wiedział, że lepiej nie wspominać o Takamasie w jej obecność. A to było już coś, dlatego właśnie nie powiedział jej, że jechał spotkać się z Miyavi’m.
                Nie pochwalał pomysłu Aoi’a. To było dla niego niebywale nietaktowne. Ale po dzisiejszym wydarzeniu sam zapragnął poznać jej tajemnice. I wiedział już jak tego dokona.
                Przeniósł wzrok na drzwi. Do pomieszczenia wszedł dobrze znany mu brunet, który po chwili zajął miejsce naprzeciwko niego.
-Ohayo – odezwali się w tym samym momencie, na co uśmiechnęli się lekko, rozbawieni.
-No to słucham panie Ishihara… O czym chciał pan rozmawiać? –Ruki splótł razem palce, kładąc łokcie na blacie stolika. Brunet wzruszył ramionami.
-Nie wiem… - Widząc jak Takanori unosi brew, zaśmiał się cicho. – Chciałem się tylko z tobą spotkać i napić sake.
-Hmm… szczytny cel. – Z powagą pokiwał głową, jednak już po chwili uśmiechnął się szeroko. –Chcesz pić tu? Nie lepiej w domu… W końcu tutaj grozi nam niebezpieczeństwo. - Wymownie spojrzał na dwie dziewczyny siedzące w kącie sali, które wpatrywały się w nich jak w obrazek. Miyavi poderwał się ze swojego miejsca, gdy dziewczyny zaczęły do nich podchodzić.
-Zwijamy się, szybko. – Uśmiechnął się szeroko, na co Ruki uniósł brew, jednak szybko się poderwał. –Do samochodu! Biegiem! – Miyavi śmiejąc się pociągnął kumpla za nadgarstek, po czym oboje wybiegli z pomieszczenia. Gdy znaleźli się w samochodzie blondyna parsknęli śmiechem.
-Jesteś nienormalny! – Takanori z trudem próbował się uspokoić.
-Dzięki za komplement, a teraz jedź, bo muszę się w końcu napić!
~

                Ruki z pijackim uśmiechem na ustach obserwował jak Miyavi próbował grać na gitarze. Nawet dobrze by mu szło, gdyby co chwilę nie mylił najprostszych akordów i przejść. Czasami łączył dwie piosenki, które najwidoczniej mu się pomieszały co było niezwykle komiczne. Takanori parsknął śmiechem, gdy brunet ze skupionym wyrazem twarzy próbował zagrać „Are you ready to rock?”. Obrażony gitarzysta odstawił instrument na bok, po czym padł na kolana.
-Ty się śmiejesz a ja tracę umiejętności! To straszne! Niedługo nie będę umiał zagrać najprostszej piosenki! – Miyavi zaczął lamentować, zakrywając twarz rękoma. Blondyn słysząc ton jego głosu omal nie spadł z krzesła. Powoli wstał, chwiejąc się lekko.
-Stary… - zaczął, kładąc mu dłoń na ramieniu. Ishihara spojrzał na niego poprzez szparę między palcami. –Jutro będzie dobrze.
-Niee… jutro będzie czwartek – odpowiedział z powagą brunet, na co Takanori westchnął głęboko. Po chwili oboje parsknęli głośnym śmiechem.
-No a teraz powiedz mi coś Miyavi… - zaczął Ruki, gdy zasiedli naprzeciwko siebie przy szklanym stoliku. Takamasa uniósł głowę. –Jestem ciekawy czemu Urumi tak dziwnie reaguje na wspomnienie twojego imienia. - Wokalista doskonale widział jak Meev drgnął, gdy usłyszał imię dziewczyny. Pijacki wyraz twarzy został niemalże natychmiastowo zastąpiony przez maskę powagi. Zupełnie jakby te słowa sprawiły, że Miyavi wytrzeźwiał.

~Następny dzień. Popołudnie.

                Matsumoto zmarszczył czoło, gdy jasne promienie słońca padły na jego twarz. Przeszywający ból głowy utrudniał mu zdolność przywrócenia wczorajszych wspomnień. Niechętnie otworzył powieki i powoli podniósł się do pozycji siedzącej. Zbolałym wzrokiem rozejrzał się po pomieszczeniu.
                Dość szybko doszedł do wniosku, że znajdował się w mieszkaniu swojego przyjaciela. Równie szybko zarejestrował kilka pustych butelek sake walających się po całym salonie oraz gospodarza leżącego pod stołem.
                Takanori dwoma palcami zaczął masować sobie skroń, po czym cicho dźwignął się z kanapy i skierował się w stronę kuchni. Gdy doszedł do swojego celu nastawił wodę na kawę i zaczął szukać aspiryny. Kątem oka zerknął na zegarek.
-Hmm… pierwsza – mruknął cicho do siebie. Jednak znów spojrzał na cyfrowy wyświetlacz i rozszerzył oczy z niedowierzania. –O kurde… zabalowaliśmy - dodał wyciągając tabletkę z opakowania i połykając ją. Wziął dwa kubki kawy, które wcześniej zalał wodą i skierował się z powrotem do salonu. Kawy postawił na szafce a następnie podszedł do Miyavi’ego.
-Meev… wstawaj – zaczął, delikatnie potrząsając ramieniem chłopaka. –Miyavi! – krzyknął, krzywiąc się jednocześnie. Efekt był niemalże natychmiastowy. Brunet podniósł się do pozycji siedzącej, zderzając się z blatem stolika.
-Kuso!- jęknął głośno i ponownie padł na plecy. Zauważywszy blondyna westchnął z ulgą. –Stary… jak się cieszę, że to ciebie widzę. Śniły mi się te laski, przed którymi uciekałem… Chciały mnie zgwałcić. – dodał a na jego twarzy pojawił się grymas zniesmaczenia. Ruki zaśmiał się cicho. – Która godzina?
-Jakoś piętnaście po pierwszej.
-CO?! Miałem być pół godziny temu w wytwórni! – Ishihara szybko podniósł się na nogi, nie zwracając uwagi na ból głowy. – Manager mnie zabije! Taka zamkniesz dom, klucze weź ze sobą, przyjadę do ciebie po nie! Ja muszę się zbierać! – dodał, biegnąc w stronę sypialni. Wokalista skrzywił się, słysząc ilość decybeli w jego głosie. Usiadł na kanapie, biorąc ze sobą jeden kubek czarnej cieczy. Patrząc tak w swoje odbicie myślami błądził wokół wczorajszego dnia. Nie dowiedział się zbyt wiele i to go irytowało. Miyavi stwierdził wczoraj, że był zbyt nawalony na poważną rozmowę na ten temat. W gruncie rzeczy chłopak miał racje, ale przez to Ruki wrócił do punktu wyjścia.
                -Wychodzę! – Podskoczył, słysząc wrzask przyjaciela, a następni huk zamykanych drzwi. Zmarszczył czoło, wyciągając z kiszeni telefon komórkowy i karteczkę. Szybko wybił na dotykowym ekranie kilka słów, przepisał numer, po czym wysłał wiadomość. Wstał z kanapy i przeczesał swoje włosy.
-No to… ogarnę ten syf i jadę do siebie. – Westchnął, odstawiając kubek na stolik.

~2h później

           Opierając się o ścianę windy lekko przymknął powieki. Ból głowy nieco zelżał a bardzo delikatny makijaż ukrył oznaki zmęczenia na twarzy. Nie lubił makijażu poza sceną, ale gdy zobaczył swoje odbicie w lustrze, śmiało stwierdził, że mógłby pracować w domu strachów.
                 Zmarszczone czoło mogło świadczyć o tym, że chłopak głęboko zastanawiał się nad kilkoma sprawami. Jego głowę zaprzątały dwie rzeczy. Po pierwsze rozmyślał nad tym, dlaczego Yuu pragnął dogłębnie poznać charakter Urumi. A druga sprawa dotyczyła właśnie tej drobnej brunetki i Miyavi’ego. Nadal nic na ten temat nie wiedział i to go cholernie irytowało. Jeszcze ten smutek i żal w jej oczach… Te dziwne reakcje na samo wspomnienie o soliście. To nie było normalne. Gdyby wiedział co się między nimi wydarzyło może mógłby jakoś im pomóc. Każdy z jego przyjaciół wiedział, że Ruki to osoba o dość dużej wrażliwości a jednocześnie silnej psychice. Za wrażliwość niejednokrotnie się przeklinał.
                Mimo wszystko najlepiej cierpiało mu się w samotności. Ze swoimi problemami potrafił sobie zawsze poradzić, zatapiał je w tekstach piosenek. To był jeden z najbardziej niezawodnych sposobów, dlatego też w jego dziełach można było wyczuć prawdziwe emocje. Piosenki piosenkami, ale nie lubił patrzeć na cierpienie przyjaciół, to go niszczyło, zwłaszcza gdy nie mógł nic a nic zrobić.
                Z myśli wyrwał go dźwięk zatrzymującej się windy, nie rozglądając się nawet ruszył dość długim korytarzem. Gdy doszedł do jego końca westchnął cicho i nacisnął na dzwonek. Słysząc czyjeś kroki uniósł brew. Na pewno nie były to damskie kroki, te były ciężkie i dość donośne. Uśmiechnął się nieco zdziwiony i zdezorientowany, gdy drzwi otworzył mu wysoki szatyn. Blondyn rozszerzył lekko oczy.
-Eetto… konnichiwa. – Ukłonił się lekko. –Czy zastałem może Urumi? – zapytał grzecznie. Sugizo zaśmiał się cicho.
-Tak, jest u siebie. Wejdź – mówiąc to zrobił miejsce w przejściu. – Matsumoto Takanori jeżeli się nie mylę, prawda? – Szatyn uśmiechnął się szeroko.
-Tak, we własnej osobie. Urumi mówiła, że przyjdę? – Uniósł brew ściągając buty, kurtkę i szalik.
-Nie. – Yune ponownie się zaśmiał. – Wiesz… trudno nie kojarzyć wokalisty tak popularnego zespołu. Miło cię poznać. – Uścisnęli sobie dłonie.
-Bez przesady. Popularny to jest pański zespół Sugizo-san.
-Hej, hej. Bez przymilania mi się tutaj. I żaden pan, czuję się wtedy staro. – Ruki odwzajemnił uśmiech. Postawa szatyna sprawiła, że jego humor nieco się poprawił. Bił od niego taki optymizm, że nie sposób było się nie uśmiechnąć. – Urumi jest za tymi drzwiami, nawet nie pukaj, bo pewnie ma słuchawki na uszach i nic nie słyszy. –  Takanori skinął głową, po czym wszedł cicho do wskazanego pomieszczenia. Rozejrzał się po nim a jego wzrok zatrzymał się na leżącej na łóżku postaci. Blondyn usiadł przy dziewczynie i uśmiechnął się delikatnie widząc, że nadzwyczajnie w świecie spała. Faktycznie słuchała muzyki, którą nawet on słyszał z tego miejsca. Lekko złapał za kabelek od słuchawek, po czym odłożył je na bok.
-Urumi-chan… - wyszeptał jej do ucha cichym tonem głosu, nachylając się nad nią. –Pora wstawać. – Zaśmiał się cicho. Basistka drgnęła, marszcząc brwi, przewróciła się na lewy bok.
-Spadaj Miyavi… - powiedziała przez sen. – Nigdy mi się wyspać nie dasz.
          Wokalista zmarszczył brwi, słysząc imię wypowiedziane przez brunetkę. Najwyraźniej śnił jej się brunet skoro mówiła o nim przez sen. Jednak w jej głosie nie słyszał tej wrogości, którą kierowała zazwyczaj do jego przyjaciela.
-Urumi-chan, tu Takanori. – oznajmił nieco głośniejszym tonem głosu. Brunetka podniosła się szybko do pozycji siedzącej czego skutkiem był bliski kontakt z podłogą. –Nic ci nie jest? – zapytał rozbawiony jej reakcją. Urumi przeczesała palcami włosy.
-Daj mi dwie minuty, muszę się obudzić i ogarnąć to, co się dzieje – mruknęła ze zdezorientowaniem w głosie. Matsumoto słysząc ton jej głosu i słowa nie wytrzymał i parsknął głośnym śmiechem.

_____________
Przepraszam, że rozdział pojawił się później niż zapowiedziałam. Po prostu mam teraz pewne problemy z którymi walczę i przez które jestem strasznie przemęczona.
Napisałam jednak kilka podpunktów do planu wydarzeń tego opowiadania i już nie mogę się doczekać, aż akcja się rozkręci! :)
Pozdrawiam


6 komentarzy:

  1. Yaichiro ma niezła wyobraźnie, no naprawdę niezłą.
    Aoi-san jako pogodynka, chciałabym to zobaczyć.
    No i się jeszcze niezły pomysł im do głowy zaplątał.

    Ruki jaki dżentelmen. (choć dobre wiem dlaczego to robi)
    O ja cię, Urumi się Meev śnił, to teraz Ruki będzie chciał coraz bardziej cała prawdę poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruki nie spocznie dopóki nie dowie się prawdy, tym bardziej, że teraz w grę zaczęła wchodzić jego ciekawość :3

      Usuń
  2. Takich tortur zazdrościłby jej każdy masochista :D
    Aoi jako pogodynka :D I wyobraziłam go sobie w babskim żakieciku na tle takiej mapy xD
    Piękny widok. A jaki pocieszny :D
    Vixen to prawdziwy diabeł. Charaterna baba, jak Aoi sobie z nią radzi?
    No... Ru-chan ma niemały orzech do zgryzienia. Urumi pewnie tak łatwo mu nie wyśpiewa co się kiedyś stało. Będzie się musiał chłopak postarać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah właśnie podłapałam Twój pomysł i wyobraziłam go sobie w takim żakieciku xD To byłoby genialne xDD
      Ruki znajdzie sposób na Uru :3 Mam co do tego pewien diabelski plan ^ ^

      Usuń
  3. Yaichiro się nauczył tych tortur od liderki, czy po prostu sam ma taką epicką wyobraźnię? XD
    Ajuszek -pogodyneczka -po złotym kimonie chciałabym to zobaczyć i mogę umrzeć szczęśliwa i spełniona :3. Kupię mu na święta taki żakiecik :3.
    A Kai za bardzo narzeka. Nie jest AŻ TAK źle -niby Japończyk, a to Włoszka go wykończy pracą XD.
    Ruks w stanie wskazującym? Moja wyobraźnia nie ogarnie XD.
    Chciałabym zobaczyć minę Miyaviego, gdy zobaczył Sugiego w drzwiach *.*
    CZEKAM <3

    OdpowiedzUsuń