Jeśli
przytulisz się na chwilę do moich pleców.
To
wiatr będzie trochę mniej odczuwalny, prawda? Hej,
jeśli
masz zamiar się wahać rzucę cię.”
Miyavi – „Girls, be Ambitious”
Aki
nagle wstał i bez słowa zaczął zbierać swoje rzeczy. Nikt z zespołu nie zwrócił
na niego uwagi, wszyscy byli zbyt pochłonięci rozmową o obowiązkach nowej basistki. Wokalista obrzucił krytycznym spojrzeniem Urumi, po czym prychnął pod
nosem i nadzwyczajnie w świecie wyszedł, nawet się nie żegnając.
Po
półgodzinnej rozmowie informacyjnej wreszcie zakończyło się spotkanie. Urumi z
Sugizo pojechali do domu, zaś trzej członkowie Shiroi Naraku powoli skierowali
się w stronę parkingu podziemnego.
-Wracamy do gry! - krzyknął Yaichiro, niemal skacząc z
radości. Ichizo uśmiechnął się lekko, kręcąc niedowierzająco głową.
-Ucisz się, kretynie -warknęła Vixen, ale mimo to widać
było, że także się cieszyła. -Ludzie dziwnie na ciebie patrzą.
-Jak zawsze - skomentował wesoło gitarzysta, po czym
ukłonił się jakiejś babci, mówiąc jej "Konbanwa". O dziwo kobieta
odpowiedziała mu tym samym, szeroko się do niego uśmiechając.
-Dlaczego Aki wyszedł bez słowa? - zapytał Ichizo,
zerkając na liderkę.
-Nie wiem, ale to w jego stylu.
-Primadonna od siedmiu boleści - skomentował gitarzysta,
na co reszta parsknęła głośnym śmiechem.
Minęły
dwa tygodnie od kiedy Urumi została wcielona w szeregi Piekła. Za dwa miesiące
miał odbyć się pierwszy poważny koncert zespołu, poprzedzony jedynie
kameralnymi występami i niezliczoną ilością prób. Vixen, Yaichiro oraz Ichizo
okazali się osobami posiadającymi nieskończone podkłady dobrego humoru. Niemal
non stop przychodziły im do głowy jakieś durne pomysły, przez które niemal cały
zespół umierał ze śmiechu. Niewątpliwie to właśnie Yaichiro należał się tytuł
Piekielnego Błazna. Urumi jakieś pięć dni temu wymyśliła tę zaszczytną posadę,
co gitarzyście niezwykle przypadło do gustu.
Przekonała
się jednak na własnej skórze jakie konsekwencje miało denerwowanie liderki i
nie zamierzała umyślnie tego powtarzać. Mimo humoru jaki Hikari niewątpliwie
posiadała, była osobą, którą łatwo można było wkurzyć. Rozpętywał się wtedy
istny huragan, z którego osoba winna cudem wychodziła żywa. Prawdziwe Piekło.
Nie
mogła w ogóle dogadać się z Aki'm. Chłopak, gdy tylko mógł, unikał jej.
Podczas "współpracy" ciągle rzucał do niej ironicznymi uwagami,
połączonymi z nieludzką wręcz oschłością. Postanowiła się nim nie przejmować i
w zamian odwdzięczała mu się tym samym. Tylko, że ten chłopak był nie do
przebicia. Sama jego postawa, sposób w jaki się wyrażał, jego gesty… To
połączenie sprawiało, że Urumi miejscami się go bała.
Gackt'o
siedział na wygodnym fotelu, obracając w dłoniach szklankę whisky i od czasu do
czasu przenosił swoje spojrzenie na ekran telewizora.
-Coś mi tu nie pasuje... - mruknął Yoshiki, który siedząc
przy fortepianie analizował zapis nutowy nowej melodii. Upił łyk alkoholu i
odwrócił się w stronę wokalisty.
-Pokaż. - Satoru nachylił się nad stołem, wyciągając dłoń
w kierunku perkusisty. Yoshiki bez wahania podał mu kartkę, po czym oparł się o
fortepian. Gackt'o zmarszczył brwi, przypatrując się nutom. W tym momencie do
pomieszczenia wszedł Sugizo, niosący talerz przekąsek, który odstawił na stół.
Podszedł do Satoru, zaglądając mu przez ramię.
-Tutaj jest nieźle namieszane - stwierdził szatyn,
przyglądając się kartce.
-Tyle to i ja wiem.
-Ja bym te nuty… - wskazał palcem. –Przeniósł tu, a tę
pauzę całkowicie bym wyrzucił. Teraz powinno to brzmieć całkiem inaczej.
Bardziej dynamicznie. – Sugizo usiadł na oparciu fotela, uśmiechając się
szeroko. Gackt'o skinął głową, po czym naniósł wskazane poprawki i oddał kartkę
perkusiście. Yoshiki spojrzał na papier, po czym uśmiechnął się lekko i usiadł
przed fortepianem.
-Na pewno nie chcesz whisky? - zapytał gospodarz,
zerkając na postać leżącą na sofie. Nogi Miyavi'ego swobodnie z niej zwisały.
Znudzony brunet gryzł patyczek od lizaka i wpatrywał się w sufit.
-Nie, jestem samochodem. - Meev wywrócił oczami, po czym ziewnął głośno.
-Ktoś się nam nie wyspał. – Gackt’o zaśmiał się cicho,
patrząc na zmęczonego gitarzystę.
-Przestań Gaku-nii[i]
. Wczoraj wróciłem z trasy koncertowej, dosłownie umieram. - Westchnął, przeciągając się.
-Nie zadław się tylko tym patyczkiem. – Sugizo zaśmiał
się cicho.
-Oj dajcie mu spokój. – Yoshiki odwrócił głowę w ich
stronę. –Mogłeś nam powiedzieć Miyavi, że wracasz z trasy to spotkanie S.K.I.N[ii]
przełożylibyśmy na jutro. –Wzruszył ramionami, po czym odwrócił się do
fortepianu i zaczął grać melodię zapisaną na kartce.
-Przestań Yoshi,
nic mi nie będzie. Najwyżej usnę u Sugizo na sofie.
-Mhm… Tylko uważaj, żeby moja bratanica na tobie nie
usiadła. – Gitarzysta roześmiał się głośno. Gackt’o słysząc to stwierdzenie
spojrzał na niego, marszcząc brwi.
-Twoja bratanica u ciebie jest? Ta taka mała brunetka? – spytał,
po czym wypił resztę trunku.
-Ta sama, którą pomyliłeś z moją córką.
-Nie widziałem jej jakieś… Hmm… Kilka lat.
-Oho… O wilku mowa. – Sugizo zaśmiał się cicho, słysząc
szczęk otwieranych drzwi. Miyavi uniósł się na łokciach, aby zobaczyć bratanice
szatyna.
~
Weszła
do środka, głośno wzdychając. Właśnie wróciła z kolejnej próby zespołu. Znowu
odbyła się ciekawa wymiana zdań między nią a Aki’m, dzięki czemu jej dobry
humor prysnął jak bańka mydlana. Tylko on potrafił doszczętnie zabić w niej
radość, a na to miejsce pojawiała się złość. Niech go szlag!
Ściągnęła
buty i odetchnęła, zakładając swoje ulubione puchowe kapcie. Zamierzała się
odprężyć, zjeść coś słodkiego, wypić herbatę i wyciszyć się przy dźwiękach
ulubionej muzyki.
Weszła
do salonu, oparła bas o ścianę i już chciała skierować się do kuchni, gdy
zauważyła gości Sugizo.
-Witaj Urumi-chan. - Gackt'o z gracją wstał z fotela, po
czym do niej podszedł. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. -Miło cię widzieć.
-Też się cieszę, że pana widzę, Gackt'o-san. - Skłoniła
się.
-Mów mi po imieniu. Zmieniłaś się.
-A pan... - zacięła się widząc jego "groźne"
spojrzenie. - To znaczy ty nic się nie zmieniłeś Gackt'o.
-Uru, musimy znaleźć ci dobrego okulistę. - Zaśmiał się
Sugizo, podchodząc do nich. Satoru przeniósł na niego wzrok, w którym czaiło
się zirytowanie. -Przyjrzyj mu się, nie
widzisz jak się postarzał? - zapytał szatyn, przyjacielsko obejmując wokalistę
ramieniem.
-Sugizo...- warknął karcąco Gackt'o, na co Urumi szeroko
się uśmiechnęła.
-Już nie będę. - Zasalutował, robiąc minę niewiniątka. -Pozwól
Uru-chan, że przedstawię cię reszcie. Ten przy fortepianie to...
-Yoshiki-san - przerwała mu dziewczyna. -Wujku... znam
X-Japan, to legenda.- Perkusista uśmiechnął się słysząc jej słowa, po czym
skinął głową na powitanie, odrywając się od gry.
-No tak... - Sugizo zaśmiał się cicho. -Ten na kanapie to
Miyavi. Naszego basisty dzisiaj nie ma, bo ma jakieś "sprawy
prywatne" - wyznał, wywracając oczami.
Urumi
drgnęła lekko, słysząc ten pseudonim. Powoli odwróciła się w stronę kanapy i
przez dłuższą chwilę nie mogła w ogóle się ruszyć. Cofnęła się o krok.
Zmienił
się. Zauważyła to na pierwszy rzut oka. Rysy jego twarzy stały się bardziej
ostre, męskie. Wyrzeźbioną sylwetką opinała czarna koszulka bez rękawów.
Jedynie oczy pozostały takie same, ciemnobrązowe, głębokie i cholernie
zdziwione. Musiała przyznać, że wyprzystojniał.
Solista
otworzył usta, a patyczek cicho opadł na dywan. Powoli podniósł się do siadu,
nie potrafiąc oderwać wzroku od dziewczyny. Taksował ją spojrzeniem, nie mogąc
wyjść z szoku. Nigdy by się nie spodziewał, że to ona była bratanicą jego
kolegi... Mimowolnie przesuwał wzrokiem po jej sylwetce. Ubrana w obcisły
granatowy top i rurki, była idealnie widoczna. Schudła, ale nie była
chorobliwie chuda. Właśnie tak wyobrażał ją sobie po latach. I ta twarz,
kobieca, delikatna z idealnie dobraną fryzurą. Serce zabiło mu mocniej.
-Urumi... - wyszeptał, powoli wstając.
-Ishihara... - Dziewczyna zagryzła wargi, wymawiając jego
nazwisko.
"Primadonna od siedmiu boleści" - trafne określenie
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadałam za Gackt'o, wiec będzie mi się ciężko przekonać do tej postaci.
Ciekawe jakie będą relację pomiędzy Miyavim a Urumi?
Spokojnie, Gackt'o jest tylko jedną z postaci pobocznych :) Ja mam do niego sentyment z racji starych czasów z Malice Mizer, przyznam szczerze, że jego solowa kariera mnie zawiodła.
UsuńW następnym rozdziale akcja się już rozkręci i pojawi się w końcu GazettE ^ ^
No, no... tyle sław w jednym pokoju... Nie jedna by padła, ale Urumi ma najwyraźniej nerwy ze stali :D Albo przyzwyczaiła się dzięki sławnemu wujkowi :D
OdpowiedzUsuńAki... mało się udziela w opowiadaniu, ale już drania nie lubię.
Ciekawe skąd Kolorowy i Urumi się znają... Po ich reakcji można sądzić, że wiele się wydarzyło :D
Przyzwyczaiła się :D Poza tym trzech z nich znała już wcześniej ^ ^
UsuńAki jest dość... specyficzny.
Oj, oboje sporo namieszali :D
Nie lubię Akiego, Hikari powinna mu nieco podciąć pensję za foszenie XD.
OdpowiedzUsuńCzekam na Gazetki z niecierpliwością.
A tam gadasz, Gacek jest spoko, zwłaszcza jako moja tapeta na pulpicie (ta z dyniami w tle xD).
Daruj bzdety, ale mam gorączkę :C.
Aishiteru ♥
Hikari powinna mu skopać ten egoistyczny tyłek xD
UsuńWłaśnie Gazettki już są :3 Właśnie się zastanawiam czy nie opublikować teraz rozdziału xD
Ja lubię kilka jego solowych utworów, ale do czasu Vanilla, później się popsuł :<
Pewnie w opowiadaniu tego nie ma i nie będzie, ale z pewnością już nie raz tak zrobiła ♥ XD
UsuńSię nie zastanawiaj, przyjaciółka ma gorączkę, potrzebuje inspiracji, wstawiaj ♥
Okay, specjalnie dla Ciebie wstawię notkę szybciej <3
UsuńW takim razie, ja z wdzięczności wstawię dla Ciebie też, jak dopieszczę swoje "dzieło" :D
UsuńBTW. To prezent na urodziny, nie myśl sobie.
XD
Tej, urodziny to ja mam w lutym xD
UsuńTeraz to możesz wstawić mi notkę z życzeniami powrotu do zdrowia xD Bo jak nie to oślepnę :<
VICE VERSA, też jestem chora, przecież :c.
UsuńWstawię. Za jakiś czas, jak sklecę kilka nieskładnych zdań XD.
Trzymam za słowo <3
Usuń